Prawy brzeg

Autor: Krzysztof Stańczuk    

Między nimi toczy swe wody Wisła. Brzegi rzeki. Jakże różne na wysokości Warszawy. Jedna rzeka a dwa rodzaje przyległych do niej terenów. Jeden o charakterze skarpy, ściśle związany z najdawniejszymi czasami Stolicy. On też, ten zachodni, uległ większym przeobrażeniom niż jego wschodni brat. Zachodni w znakomitej części na wysokości Warszawy obetonowano. Wschodni pozostawiono w miarę w naturalnym kształacie.

Warszawa ma swoje zabytki kultury materialnej sięgające historią średniowiecza, ale ma też „wielkiego ostańca” sięgającego w odleglejsze czasy – to jest właśnie prawy brzeg Wisły. Ze względu na swoje walory przyrodnicze wart szczególnej troski. Jak się wydaje ta myśl przyświeca koncepcjom zagospodarowania terenów przywiślanych w Warszawie. Niektóre można streścić w powiedzeniu „po lewej kultura, po prawej natura” (choć tej naturze oczywiście nie obca jest interwencja człowieka). Wisła i jej brzegi to ostoja i miejsce postojowe licznych gatunków ptaków. To miejsce migracji dzikich zwierząt. To miejsce, gdzie dzikie zwierzęta mieszkają. Szczególnie, jak wspomniałem, po prawej – wschodniej stronie.

Bliższy jest mi ten „naturalny” brzeg Wisły. Spacery niedawno powstałą ścieżką ciągnącą się od Mostu Grota aż do Mostu Łazienkowskiego, czy spacery mniej „cywilizowanymi” ścieżkami w bezpośredniej bliskości linii brzegowej, dostarczają niezapomnianych wrażeń w spotkaniach z przyrodą. Chcąc na chwilę oderwać się od natury wystarczy przenieść wzrok na drugą stronę rzeki i zobaczyć wspaniałą Skarpę Warszawską z jej zabytkami. Widok będący sam w sobie skarbem. Jest prawy brzeg (rozumiem tu tereny między linią brzegową a wałami) nie do końca jednorodny. W niektórych miejscach widać niezbędną ingerencję człowieka, pozostawione jego ślady. Miejsca różnią się roślinnością, szerokością, ukształtowaniem terenu, „bliskością miasta”. Jeśli jednak chcemy zanurzyć się w „dziką” przyrodę, posmakować ciszy, poobserwować ptaki, odetchnąć powietrzem dużych przestrzeni, to najlepiej skierować swoje kroki „spacerowicza” na Starą Łachę Wiślaną.

Fot. K. Stańczuk

Fot. K. Stańczuk

Teren godny spenetrowania o każdej porze dnia (może i nocy), o każdej porze roku i podczas różnej aury. Mamy tu niską linię brzegową, jak i brzeg wysoki. Mamy oczka i cieki wodne. Spacerujemy miedzy drzewami i bujnymi trawami. Spacerujemy w bezpośredniej bliskości piaszczystej łachy, na której lubią przesiadywać ptaki.

Fot. K. Stańczuk

Fot. K. Stańczuk

O tej porze spotkałem tu liczne czaple siwe, kormorany, kaczki, a także orła bielika. Na fragmencie wysokiego brzegu natykamy się na coś w rodzaju niewielkiego „płaskowyżu”. I tu wspaniała niespodzianka. Nazwałem to miejsce „Krainą bobra”.

Fot. K. Stańczuk

Fot. K. Stańczuk

Jak się okazuje bobry upodobały sobie warszawski odcinek Wisły. Widziałem ślady ich gospodarowania w różnych i wielu miejscach, ale to jest najwspanialsze. Chodzimy po tym „płaskowyżu” między powalonymi drzewami o różnej grubości pni, powalonymi nieprzypadkowo. Widzimy też ponadgryzane drzewa, przygotowane do powalenia. Jeśli wychylimy się nad wysokim brzegiem zobaczymy, pozasłaniane przez liczne gałęzie i pnie, wejścia do nor.

 Fot. K. Stańczuk

Fot. K. Stańczuk

Brakuje tylko widoku gospodarzy, pracowitych inżynierów. Spacerując po tym niewielkim obszarze ma się dziwne uczucie, iż jest się tu gościem, trzeba w związku z tym jak najmniej przeszkadzać gospodarzom, ma się świadomość, że teren ten jest poprzebijany licznymi korytarzami wydrążonymi przez bobry, że się chodzi „nad nimi”. Trzeba też uważać, aby noga nie wpadła w norkę. Pewien niepokój budzą też podgryzione drzewa– a nuż zaraz upadną.

Bobry pracują i jedzą najchętniej nocą i we wczesnych godzinach rannych – może zapoluję z aparatem.

+
+
+
+

Projekt "Ochrona siedlisk kluczowych gatunków ptaków Doliny Środkowej Wisły
w warunkach intensywnej presji aglomeracji warszawskiej" otrzymał dofinansowanie
z instrumentu Finansowego LIFE+ Wspólnoty Europejskiej oraz ze środków
Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.